Listy od wychowawcy

Ludzie listy piszą… Nauczyciele też!

Jest coś niezwykłego w listach pisanych ręcznie i papierowych kartkach na Święta, które dostarczy do domu Poczta Polska (choć niektórzy dostarczenie listu odczytują jako specjalną kategorię świątecznego cudu). Trudno wyjaśnić, co to takiego, ale w dobie szybkiej komunikacji przez internet, kiedy wszystko jest mejlem, SMS-em, wiadomością na Librusie, głosówką czy GIF-em, widok listu pisanego ręką własną wzbudza duże zainteresowanie we wszystkich, którzy są świadkami jego istnienia na jakimkolwiek etapie – pisania, pakowania do koperty czy wreszcie czytania.

 

Pierwsze listy

Kiedy pierwszych maturzystów “wypuszczałam w świat” myślałam o tym, że przez 2 lata uczenia ich historii bardzo ich polubiłam, choć na początku było to wysoce nieoczywiste (po pierwszej lekcji z nimi chciałam zakończyć pracę w zawodzie). Nie byli moją klasą wychowawczą, ale zwyczajnie szalenie za nimi przepadałam. Z namysłu nad tym, jak ich godnie pożegnać i jak im pokazać, że cenię sobie ten kawałek wspólnej życiowej wędrówki, wymyśliłam napisanie listów. Napisałam jeden długi, do całej klasy, na kilka stron – ze wspomnieniami, z uchyleniem rąbka tajemnicy co jest dla mnie ważne w byciu nauczycielką i z życzeniami na przyszłość. Ten długi list skserowałam, podpisałam się odręcznie na każdej kopii… i przystąpiłam do pisania listów osobistych. Były one znacznie krótsze, niektóre miały dosłownie 2-3 krótkie zdania i mieściły się na małych karteczkach, ale jednak na każdym z nich było napisane coś w miarę indywidualnego.

Uroczyste odczytanie listu ogólnego nastąpiło na ostatniej lekcji w kwietniu, na której się zjawiło ponadprzeciętnie dużo osób (kwiecień, matura, po wystawieniu ocen).

Z biegiem czasu do corocznego pisania listów “na Resztę Życia” (na koniec szkoły) dołączyły krótkie karteczki do klasy wychowawczej na wakacje (w końcu klasa wychowawcza powinna być jakoś wyjątkowo potraktowana…)

 

Po co pisać listy?

Wprawdzie “otrzymanie listu napisanego ręcznie” nie jest wpisane na żadną listę Praw Człowieka, ale mam wrażenie, że w dobie szybkiej komunikacji (i już prawie zawsze internetowej), taki list czy kartka to jest coś absolutnie wyjątkowego i samym swoim istnieniem niesie przesłanie dla odbiorcy “Jesteś ważna / Jesteś ważny.”. Choć nikt nigdzie nie wpisał takiej zasady, stosunkowo dużo osób jest zgodnych co do tego, że tak napisane słowo (a nie wysłane SMS-em) jakby więcej waży. Więcej waży napisane tą drogą “dziękuję” i napisane tą drogą “przepraszam” czy “żałuję”, jest jakby bardziej serio, traktuje człowieka poważniej i bardziej po ludzku, a mniej po urzędniczemu.

Może moje przywiązanie do takiej formy wynika z indywidualnego sentymentu do niektórych elementów minionych epok. Ale nawet jeśli dla uczniów jest to mniej znaczące niż mi się wydaje, to póki mi starczy na to sił i energii nie chcę z tego rezygnować – ten zwyczaj zmusza mnie do tego, żeby o każdym z osobna pomyśleć (a w szkole publicznej i bardzo licznych klasach to niemała sztuka) i w każdym poszukać Dobra, które można zauważyć (a przy trudnych uczniach to wyczyn bardziej znaczący od zimowego zdobycia Babiej Góry). Mówiąc nieco górnolotnie, ale bardzo prawdziwie, pomaga mi uczniów kochać – bo od pewnego czasu żyję z nastawieniem, że “coś będę musiała (chciała) im napisać”, więc szybciej tego zaczynam szukać.

Zdarzało mi się dostać od uczniów odpowiedzi (w różnych formach) – i te wiadomości, listy, rozmowy należą do tych, które najbardziej skutecznie podtrzymują we mnie poczucie sensu mojej nauczycielskiej pracy – a to jest przecież bardzo ważne.

 

Skąd wiedzieć, co napisać?

Największą trudnością (poza brakiem czasu) w wykonaniu takiego dzieła jest jego faktyczna indywidualizacja i napisanie każdemu czegoś “o nim”. Jeśli jednak o pisaniu listów pomyślimy z pewnym wyprzedzeniem, można na różne sposoby sobie sprawę ułatwić:

  1. pod byle pretekstem zrobić ankietę (albo cokolwiek innego) dotyczącą zainteresowań uczniów – na początku covidu zanim się szkoła przestawiła na lekcje online zrobiłam taką korzystając z czasu, który nie wiadomo jak wykorzystać; pytania częściowo dotyczyły lekcji i marzeń okołoszkolnych, ale pytałam również o inne zainteresowania z myślą o tym, że może uda się je wykorzystać później w procesie nauczania (choćby w formie ciekawostek na odpowiednie tematy przy kolejnych omawianych na historii epokach); ankieta okazała się skarbnicą wiedzy nt. marzeń uczniów, do których można się w liście odnieść i choćby zadeklarować, że się kibicuje rozmaitym przedsięwzięciom;
  2. (w klasie wychowawczej) wykorzystać “samoocenę ucznia”, która prawdopodobnie jest wymagana przez Statut Szkoły – w wersji krótkiej, kiedy uczniowie ją piszą, można ich poprosić, żeby odnieśli się nie tylko do mało przez nich cenionych kryteriów ze Statutu, ale też do tego, co im się zwyczajnie udało bądź nie i z czego są dumni, jak rozwijali swoje zainteresowania; w wersji dłuższej, jeśli jest na to przestrzeń, całkiem dobrym zwyczajem jest organizowanie raz na pół roku lub raz na rok rozmów o życiu, kiedy z każdym indywidualnie 10-15 minut rozmawiam “jak życie płynie”;
  3. co pół roku zachęcam klasę wychowawczą do pisania “antydonosów”, tj. donosów o pozytywnej treści – kto dużo pomaga innym, wysyła notatki, tłumaczy rzeczy, organizuje fajne imprezy czy wycieczki, dobrze negocjuje z nauczycielami – dzięki temu z radością mogę zobaczyć, jak uczniowie umieją dostrzegać Dobro i Piękno albo się tego uczą (i to jest godne zauważenia!), ale mogę też podziękować im potem za to, co robią, a o czym nie miałam pojęcia, bo działo się poza zasięgiem mojego wzroku;
  4. na sprawdzianach z historii jest u mnie specjalna kategoria pytań, które są za darmo (nie na punkty) i dla przyjemności – czasami to żartobliwe pytania dotyczące omawianych tematów (np.: przy wejściu do Akademii Platońskiej było napisane Niech nie wchodzi ten, co nie zna geometrii – wszedłbyś? [starożytna Grecja]), zawsze są pytania o to, które tematy, lekcje i zadania na sprawdzianie się najbardziej podobały i były ciekawe, a co było trudne czy nudne; jak nie lubię sprawdzać sprawdzianów, tak lektura tej części jest dla mnie zawsze ciekawa 😉
  5. ostatnio poprosiłam o pomoc rodziców uczniów – zachęcałam ich, żeby mi napisali, z czego są dumni jeśli chodzi o swoje dzieci (a co może być dla mnie niewidoczne albo nawet widoczne, ale niedocenione).

 

Czy to musi być list?

Jakkolwiek pisałam wyżej, że pisanie listów ręcznie ma znaczenie (i nadal uważam, że ma), to myślę, że wszelkie inne formy zauważania każdego (a nie tylko tych ze średnią 4,75) również są w cenie. Uczniowie wyczuwają, kiedy ich traktujemy jak ludzi, którzy są nieco bardziej skomplikowani niż wyciąg ocen z Librusa. W związku z tym dzielę się niżej kilkoma innymi pomysłami, które zrealizowałam lub których realizację widziałam w najbliższym szkolnym otoczeniu:

  • na początku wspólnej nauki: jawne dla uczniów stawanie na głowie, żeby się nauczyć ich imion – pokazuje im, że nie są dla nas zbitą masą (co ciekawe, nie musi się zakończyć powodzeniem, widoczne starania są również doceniane!);
  • list ogólny, napisany do całej klasy, ale ładnie wydrukowany dla każdego (i np. włożony w ładne koperty, złożony w ciekawe kształty origami,…);
  • wiadomość pod koniec wakacji wysyłana via mail rodziców uczniów z nowej klasy, z pytaniami o wakacje (patrzenie w gwiazdy, leżenie na trawie) i zaproszeniem na spotkanie na początku roku o wschodzie słońca (nieludzka pora we wrześniu); taka sama do wszystkich, ale jednak ze zmienionym imieniem na początku;
  • seryjna produkcja dyplomów, w którym każdemu się wpisze jakieś jego (najlepiej niestandardowe i rzadko doceniane w tej formie) osiągnięcie z bieżącego roku;
  • zaprojektowanie magnesów z cytatami, które jakoś do konkretnego ucznia pasują (okazuje się, że da się takie rzeczy zamówić w cenie ok. 5 zł za sztukę);

…no i jeśli naprawdę nie lubisz pisać ręcznie, to zapewne napisanie listów na komputerze (ale przekazanie w papierze) zapewne nie zaszkodzi im tak bardzo 😉

 

Warto o “czymś” na koniec roku myśleć od września – wtedy z inną perspektywą przeżywamy to, co się dzieje w szkole w dzikim pędzie i jesteśmy bardziej uważni na Dobro, które jest dziełem innych (w szczególności: uczniów).

Marcelina Koprowska zaprasza na KaWKę!​

W czasie Kursu dla Wychowawców Klas - pieszczotliwie zwanym KaWKą - Marcelina poprowadzi zajęcia dotyczące integracji klasy oraz budowania relacji wychowawczej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *